poniedziałek, 18 marca 2013

" Podążaj za mną, nawet jeśli jesteś czarną zmorą "

~Pytasz się dlaczego wybrałam tę drogę? Ponieważ moja rodzina to nie skarb. Ponieważ moje dzieciństwo i całe życie nie bylo kolorowe. Ponieważ nikt nigdy nie przejmował się życiem małej dziewczynki w podartych ubraniach. Nigdy nie spędzałam czasu bawiąc się lalkami. Dlaczego mnie to spotkało? Boże dlaczego dałeś mi taką karę? Dlaczego jesteś tak niesprawiedliwy? Czy nie mogłeś pokarać kogoś innego? Nie, nie krzycz na mnie, proszę. Nie rób mi krzywdy. Tato! Ja nie chciałam, tak naprawdę niczego mu nie powiedziałam. Proszę! Nie! ~
  Otwieram oczy. Gdzie jestem?! Rozglądam się. O tak, rozpoznaję otoczenie. Jestem u siebie. Jak dobrze. Taty już nie ma. Nic mi nie grozi. Chociaż tak strasznie chce mi się pić, osuwam się z łóżka. Cała spanikowana i spocona. Moje ręcę jeszcze się trzęsą. To znowu mnie nawiedziło. Chociaż tak naprawdę wiem, ze już nic się nie stanie.. Czyżby? Moja podświadomość pytania mnie o to zawsze kiedy nachodzą mnie te wątpliwości. Tylko dlaczego to się dzieje? Rodzice już dawno nie żyją, a mnie te koszmary dręczą i dręczą. Idę ociężale do kuchni. Biorę szklankę i nalewam sobie wody. Siadam na krześle i próbuję uspokoić oddech. Wyglądam za okno i wypijam szybko całą zawartość szklanego naczynia. Jest mi już powoli lepiej, jak dobrze. Znowu czuję ciepło ogrzewanego pomieszczenia. Chwileczke.. Która jest godzina? Pośpiesznie spoglądam na zegarek. No nie, 5:15. Pewnie jak zwykle nie zasne, ale to chyba dobrze.Nikt mnie nie będzie dręczył przez tę noc. Wstaje i odstawiam szklanke do zlewu. Zabieram telefon z blatu. Chociaż nawet nie pamiętam, że go tutaj odkładałam. Zapalam lampkę i otwieram laptopa. Cieszę się, że ciotka opłaca mi mieszknie i prąd. Wtedy ja nie muszę martwić się, że będę żyła bez światła czy internetu. Loguję się na swoje konto i jak zwykle dołączam do chatu. Witam sie z wszystkimi, ale jakoś o tej porze osób jest mało. Tylko 5, ale jednak liczy się to, że są. Zaczynam rozmawiać.
Nitsu: Co słychać, Ake? 
AkemiMitsui: Nic dobrego, znowu miałam koszmary. 
Rayu: Powinnaś się jakoś wyluzować. Wybierzemy sie jakoś na miasto?
AimiAkane: O tak, to bardzo dobry pomysł. Akemi, nie odmawiaj nam.
AkemiMitsui: W sumie to i tak jak zwykle nie mam dużo rzeczy do roboty. Egzamin mam dopiero za tydzień. Powinnam się uczyć, ale znając mnie i tak nic z tego.
Rayu: Właśnie tak! To na kiedy sie umawiamy?
Nitsu: Ja proponuję jakoś.. może środa? Za dwa dni? Przy Klarze?
Clara: Taak, będę wdzieczna jeśli ktos wreszcie odpuści mi jeżdżenia po 20km w tą i w tamtą żeby Was pozabierać na jakieś picie. 
AkemiMitsui: Nie przesadzaj. Nam się to podoba, a Ty też poniekąd masz z tego jakieś korzyści.
Clara: No dobra, jakieś są, ale bardzo małe. 
Nitsu: Kitsa, śpi. Ale potem jej powiemy co planujemy.
AkemiMitsui: Okej, to ja muszę schodzić z chatu. Odezwę się jak zwykle potem. Do zobecznia.
Clara: Papa! 
Nitsu: Na razie <3
Rayu: Będę tęsknić, ale ceś :)
   Wyłączyłam chat i zajełam sie odwiedzaniem różnych stron. Jak zwykle nic ciekawego. No nic. To, że wszyscy faceci są impotentami jakoś nie interesuje mnie w tym momencie. No... a może ktoś powie mi czy interesuje się tym w wieku dwudziestu lat? Nie. A ponieważ ja jestem w tym wieku to samo. Nie wiem po co ludzie się tak starają by zabłsynąć. Sprawdzam nowości na uczelni i zabieram sie za nauke matematyki. Zamykam laptopa i odstawiam go na bok po czym zabieram sie za te żmudne zadania.
   No nie, po tylu trudach odstawiam książkę i sprawdzam godzine na zegarku. 12:05?! Jak ten czas szybko mija. Podchodzę do szafki i wyciągam czarne rurki, czerwono-siwą tunike z mojego ulubionego zespołu, Bring Me The Horizon i wychodzę z torbą na ramieniu. Zakluczam drzwi i wybieram się powoli na miasto. W sumie nigdzie się nie śpieszę, ale lubię być w tłoku ludzi. Wtedy na pewno nie czuję, ze ktoś mnie śledzi. Ostatnio mam jakieś chore fobie i czuję się jakby ktoś za mną chodził. To chyba efekt przemęczenia i siedzenia w jednym bagnie. Może niedługo wezme sie za jakieś przemeblowanie? Na razie ide kupić sobie jakieś nowe ciuchy. I coś do jedzenia.
   Idąc ścieżką przemieżam sklepy. Jestem tu około godziny, a już wybrałam sobie trzy rzeczy. Bluzka, spodnie i buty. Razem wydałam 450zł. Na razie dam sobie spokój i pójdę do monopolowego. Jak zwyklę biorę dla siebie opakowanie żyletek, jakieś gazety i coś do jedzenia. Trzeba coś narzucić na ruszt. Po wyjściu ze sklepu idę do pizzeri. Zamawiam Capri z szynką i pieczarkami. Kiedy oczekuję na pizzę spoglądam przed siebie i widzę czarną postac zwróconą do mnie twarzą, ale ją jednak ma zakrytą. Ma czarną kurtkę i spodnie. Przyglądam jej się uważnie z czujnie rozszerzonymi źrenicami. Kto to może byc?! I dlaczego stoi jakby ją zamurowało..Na przeciw mojej twarzy? Nagle unosi delikatnie brode i patrzy na mnie. Ja pośpiesznie mrugam i czuje, że moje serce bije o wiele szybciej. Cholera jasna! Co to za gierki? Nagle widzę, że nikogo nie mam. Rozglądam sie i nie widzę jej. Nie rozumiem..Chyba powinnam kupić jeszcze jedno opakowanie antydepresantów. Coś się dzieje w mojej głowie. A może powinnam wznowić wizyty u psychologa? Nie! Ten psycholog to pierdolony profesjonalista. Nigdy mi nie pomoże. Nie potrzebuje go. I dobrze. Moje zamówienie dociera do mojego stolika, proszę jeszcze o jakiś napój i zabieram się za jedzenie. Nie martwie się tą błachotką i zabieram się za czytanie 'Światu Wiedzy', który leży na moim stoliku. Nono, troche nowości. Wreszcie mogę się odprężyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz